-
Matczyny kolaż, czyli obraz matki, jaki nosimy w sobie.
Matka. Jej obraz, jaki każdy z nas nosi w sobie, jest w moim odczuciu najsilniej i najgłębiej odbitą pamięcią o kimś spoza nas. Dlaczego? Może dlatego, że na samym początku każdy stanowi z nią jedno? Obraz matki jest wrośnięty w naszą psychikę i najintensywniej ze wszystkich oddziałuje na nas i nasze życie. Ten obraz nie jest jednorodny. Zawiera wszystkie matki, jakich doświadczyliśmy. Mówiąc wszystkie, mam na myśli naszą matkę w każdej odsłonie. A co w nas spamiętało każdy kontakt z nią – fizyczny, emocjonalny, werbalny, pozasłowny, pośredni itd.? Ta część naszej psychiki, która czuje i pamięta, czyli podświadomość, nasza skarbnica wszystkiego, czymkolwiek i kiedykolwiek byliśmy (każdą emocją, doznaniem, odczuciem, myślą) oraz wszystkiego, co przyszło z zewnątrz i zostawiło w nas ślad. Jeśli czyimś doświadczeniem było dorastanie bez matki, to w psychice też powstanie obraz matki. Nawet jeśli będzie to obraz braku matki,…
-
Co dostajemy w relacji…
Relacja. Czym jest? Dla mnie to spotkanie dwóch osób, w którym dochodzi do wymiany energii. Za każdym razem. Energię te stanowią przede wszystkim dobra psychiczne i emocjonalne, ale też materialne. Zdrowa, służąca relacja to taka, w której krążąca między dwiema stronami energia jest w równowadze. W której po każdym wspólnym kontakcie każdy jest syty. I czasem jedna ze stron może przez jakiś czas dawać więcej bez poczucia wykorzystywania, np. gdy ta druga strona jest w potrzebie. W zdrowej relacji jest to możliwe, bo każda ze stron wie, że po trudnych momentach wszystko się zharmonizuje i pokarm znów będzie płynąć w obu kierunkach bez zakłóceń. Poczucie braku w relacji Co się jednak dzieje, gdy w relacji (jakiejkolwiek – między partnerami, przyjaciółmi, rodzicami a dziećmi, zawodowej itd.) niemal nieustannie ktoś jest głodny, energetycznie odwodniony, z poczuciem nadużywania i wykorzystywania? Taka relacja zaczyna wtedy kuleć, bo nie stoi już na silnych i zdrowych nogach, tylko na nogach, które…
-
Gdy nie miało się wpływu…
RATUNKU! POMOCY! NIECH MI KTOŚ POMOŻE! NIE WIEM JAK! NIE WIEM! NIE UMIEM! – te słowa wydobyło dziś z siebie moje wewnętrzne dziecko. Krzyczało, szlochając i powtarzając je raz po raz. A ja razem z nim. Czułam ból, rozpacz i bezradność dziecka, którym byłam. Zobaczyłam małą dziewczynkę, której ciało i umysł są na krawędzi wytrzymania tego, co widzi i czuje wobec tysiące razy powtarzającej się sytuacji. Która od ponad 30 lat trzyma w sobie krzyk, który wtedy, w obliczu tego trudnego, nie mógł zostać uwolniony. Dziś pozwoliłam Jej na to, by w bezpiecznej przestrzeni samochodu, na odludziu opowiedziała swoją rozpacz. Rozpacz trudną do opisania, tak intensywną. Rozpacz dziecka, które tysiące razy stało w obliczu dorosłych zupełnie nie radzących sobie z własnymi emocjami. Które czuło ogromne zagrożenie i nic nie mogło zrobić. Bo było tylko dzieckiem. Dziś przyszła do mnie znienacka, by pierwszy raz w życiu zawołać rozpaczliwie o pomoc. Krzyczała do sąsiadów, do innych dorosłych, którzy dobrze…
-
Chcę cię, gdy odnosisz sukcesy
Dziś bardzo osobiście. Czuję potrzebę podzielenia się tym, co ostatnio zauważyłam i intensywnie obserwuję, co jakiś czas gubiąc się i odtwarzając ten sam wzorzec zachowania. Tak trudno jest wyjść z utartych kolein i zacząć poruszać się w innych kierunkach niż tylko w przód i w tył 😕 Od jakiegoś czasu czułam niechęć do mojego nowego przedsięwzięcia, którym są blog, kanał na YouTube i strona na facebooku. Każde zajrzenie w te miejsca od paru tygodni było dla mnie niewygodne, odraczałam je. Na szczęście przyszedł ten wspaniały moment „acha” i rozpoznałam przyczynę 🙂 Podczas korzystania z przewodnictwa Justyny Pettke nauczyłam się od Niej, że każdy nasz wytwór to nasze „dziecko”. Szybko zrozumiałam, że skoro tak jest, to proces tworzenia tego można porównać do stwarzania dziecka i ciąży. I zaczynając od najprostszych rzeczy – np. przygotowanie posiłku, przez te o większej wadze idąc – np. zakładanie firmy, a kończąc na tych (wg mnie) największych – stwarzanie dziecka,…
-
Zajrzeć do piwnicy czy nie?
Zajrzeć do piwnicy czy nie? Czyli o tym, dlaczego jedni podejmują terapię, korzystają ze wsparcia czy szukają siebie na własną rękę a inni nie? Przez wiele lat myślałam, że wszyscy mają tak jak ja, tzn. gdy widzą w sobie jakąś trudność, coś, co im nie służy, co blokująco wpływa na ich relację ze światem, to zaczynają szukać przyczyny, chcą to znaleźć i uzdrowić. Całkiem niedawno ocknęłam się z tego przekonania i zobaczyłam, że zdecydowana większość działa inaczej niż ja 😉 Że głównie nie działa… Za każdym razem, gdy widziałam kogoś, kto wciąż potyka się o ten sam kamień, mało tego – ciągle ten sam kamień przed sobą ustawia, by za chwilę się o niego przewrócić, to od razu tej osobie o tym mówiłam i byłam setki razy niezmiernie zdziwiona, że ta osoba nic z tym nie robi, powtarzając wciąż ten sam schemat. Moja głowa nie mieściła tego, że można coś widzieć, o czymś wiedzieć i tego…
-
Lęk przed porażką trzyma w miejscu, perfekcjonizm blokuje ruch
Jak często nie robimy czegoś, bo boimy się… porażki? Jak często chęć bycia czy zadziałania w sposób doskonały sprawia, że nie podejmujemy żadnej aktywności? W moim odczuciu bardzo często. Czym jest porażka? Porażka to sytuacja, powszechnie uznawana za błąd, coś, czego należy się wstydzić, coś co oznacza naszą niedoskonałość, bycie niewystarczającym. To potknięcie, które przez większość ludzi traktowane jest jako coś piekielnie niefajnego, a co wskazuje, że okazaliśmy się w czymś słabi, kiepscy, za co należy nas odrzucić. Jeśli takie przekonanie żyje w zbiorowym cieniu (nieświadomym, kolektywnym umyśle), to za porażką może stać tylko jedna emocja – lęk. Jeśli do tego wykształcił się w nas perfekcjonizm (w odczuciu umysłu chroniący nas mechanizm), to tym bardziej trudno jest w życiu działać, bo pracuje tutaj przekonanie „albo zrobię coś idealnie albo wcale”. Ponieważ jednak czuję ogromny lęk, że mi nie wyjdzie doskonale, to decyduję się…
-
Mam prawo zająć się przeszłością – by opatrzyć rany z dzieciństwa
Pamiętam lipcowy, słoneczny dzień 2017 roku, gdy obejrzałam pierwsze nagranie Magdaleny Szpilki pt. „Od czego zacząć…?”. Sprawiło, że osunęłam się na podłogę, wyjąc z bólu. To była pierwsza osoba w moim życiu, która powiedziała to, co moje rozszarpane serce chciało usłyszeć. Mimo że kierowała swoje słowa do wielu ludzi, czułam, jakby mówiła tylko do mnie. Jako pierwsza powiedziała mi, że mam prawo czuć ból przeszłości, że mam prawo o nim mówić. I mam prawo zajmować się nim tak długo, jak długo tego potrzebuję. Wtedy też zaczęłam rozumieć, dlaczego czuję taki wkurw, gdy ktoś mi mówi, że za długo trwa to moje wracanie do przeszłości, że powinnam już to zostawić, zamknąć ten rozdział, że to mnie wykańcza, że użalam się nad sobą, tkwię w stanie ofiary itd. A Magdalena jako pierwsza powiedziała mi w tym filmiku, że mam prawo tulić swoje bolesne dzieciństwo dopóty, dopóki nie poczuję ulgi. Zdaję…
-
Dziecko – podświadomość kobiety w czasie ciąży
Kobieta i dziecko są jednym. Nic ich nie odgradza. Jest ciągły przepływ. Kierunek zawsze ten sam – z dużego ciała do małego. Kiedy kobieta zachodzi w ciążę i ma w sobie drugie istnienie, jej najważniejszym, biologicznym zadaniem jest utrzymanie go przy życiu i urodzenie. Aby tak się stało, nie mogą jej nadmiernie obciążać przykre doświadczenia i trudne emocje. Natomiast, jeśli takie się pojawiają, musi albo się nimi zająć albo zadziała mechanizm, dzięki któremu rozwijające się w niej życie przetrwa. Tym mechanizmem jest przeniesienie trudnego i dużego ładunku energii pochodzącej z emocji lub myśli na dziecko. Czyli, jeśli zabraknie u kobiety samoświadomości lub psychicznej siły, tym trudnym, które przyjdzie, zajmie się to nowe życie. Niestety w przeważającej części przypadków, to dziecko właśnie przejmuje trudne emocje i myśli matki, która odcinając się od siebie, nie ma wglądu w swój psychiczny świat i możliwości, by zaopiekować…
-
Gdy dziecku odbierze się wszystkie prawa
Wydarzenia ostatnich tygodni uruchomiły we mnie ogromne poczucie ograniczania mnie i wymuszania na mnie posłuszeństwa oraz poczucie niesprawiedliwości (komuś wolno tyyyle a komuś innemu nie wolno nic w pewnych obszarach). W końcu zapłonął we mnie gniew, który przyszedł po lęku i bezsilności. Dużo czasu spędziłam, wsłuchując się w niego, rozpoznając jego źródło i uznając go. Z tych trudnych wewnętrznych procesów wyszły ze mnie poniższe słowa. Ktoś, kto doświadczył dyktatury w swoim domu rodzinnym, we własnym dzieciństwie, ale wyparł i/lub zaprzeczył temu, może w dorosłości przyjmować postawę pełnego podporządkowania, bez cienia sprzeciwu wobec każdego, kogo odczuwa jako autorytet (zniekształcony autorytet) – to może być w skali mikro, np. partner/ka, nauczyciel, szef w pracy, przyjaciel, lub w skali makro, np. wpływowa grupa czy rząd. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że kiedyś niezwykle mocno wmówiono tej osobie, że nie ma żadnych praw, że jej potrzeby i preferencje nic nie znaczą…
-
Bezdech – początki mojej nerwicy
Bezdech Czy obudził Cię kiedyś w nocy bezdech albo miałaś/eś trudności z oddychaniem? Czy znasz uczucie duszenia się, bo Twoje ciało z niewiadomych powodów przestaje oddychać, zasysać powietrze?Czy znasz niemożliwe do wytrzymania przerażenie, które zalewa Cię, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że Twoje ciało może zawieść, przestać wtłaczać tlen do płuc? Ja znam bardzo dobrze. Doświadczyłam tego stanu dziesiątki razy. Pierwszy raz kilka miesięcy po rozpoczęciu I roku studiów, gdy pewnej zimowej nocy obudził mnie zatrzymany oddech. Mój własny oddech. Fala przerażenia i paniki, jaka mnie wtedy zalała, była nie do opisania. Nie wiedziałam wówczas, że tych fal będą setki, a ja będę bez koła ratunkowego przez wiele, wiele lat. Do moich drzwi zapukała nerwica lękowa. Przez kilkanaście lat żyłam w piekle lęku, mając głowę pod wodą, w której mętnych wodach widziałam makabryczne obrazy, demoniczne twarze, słyszałam szepty. Jestem pewna, że to, czego wielokrotnie doświadczałam, to były…