Wiemy, bo czujemy!
Nie wiem, który już raz wyświetliła mi się w głowie myśl, że umówionego spotkania nie będzie, a ja za nią nie poszłam. A potem czekałam o wyznaczonej porze na to spotkanie…
Tych myśli i wrażeń, które przychodzą do nas tą nieuchwytną, magiczną wręcz drogą, jest wiele każdego dnia. Na pewno nie raz słyszeliście, jak ktoś mówił: „taka była moja pierwsza myśl i jej nie posłuchałam/posłuchałem!”, żałując, że zrobił inaczej. Ileż to razy wychodząc z domu, wyobraźnia podrzucała mi obraz deszczu lub zimnego wiatru, a nawet słyszałam wyraźne „weź parasol!”, „wrzuć do torby bluzę”, a ja te komunikaty ignorowałam, a potem… sami wiecie 😉
Intuicja, podszepty duszy czy wyższe prowadzenie
Nie ma znaczenia, jak te komunikaty nazwiemy – głosem intuicji, podszeptami duszy czy wyższego prowadzenia. One są! Cały czas dostępne i przez nas odbierane. Dlaczego więc za nimi nie podążamy? Czemu je lekceważymy? Często są przecież tak bardzo wyraźne!
Odpowiedź nasuwa mi się jedna – w którymś momencie naszego życia, w dzieciństwie, poprzez pewne doświadczenia i zachowania dorosłych wobec nas, zaczęliśmy wątpić w to, co czujemy, i oddalać się od naszego wewnętrznego prowadzenia. Od wewnętrznego czucia, które zostało nam dane jeszcze przed narodzinami. To dzięki niemu, od początku naszego istnienia, mogliśmy odbierać wszystko to, co dzieje się w pierwszym poznanym przez nas środowisku, czyli w matczynym ciele, które potem (to środowisko) zaczęło się poszerzać i ogarniać swoim zakresem coraz większe i rozleglejsze przestrzenie. Dzięki temu czuciu mogliśmy, na tyle, na ile było to możliwe, orientować się, co się wokół nas dzieje. I wiecie, co? Dla mnie to czucie to coś więcej niż tylko impulsy pochodzące od nas samych. Dla mnie za tymi wrażeniami stoi coś znacznie większego niż my sami. I znów, nie ma dla mnie znaczenia, czy nazwiemy to duszą, Bogiem, Wszechświatem itd. Ważne jest to, że TO jest i podarowało nam taki niesamowity instrument, który bezbłędnie wygrywa melodię zawsze wtedy, gdy mamy o czymś wiedzieć.
Widzę to tak, że kiedy naszym ciałem rządzą wyłącznie instynkty, czyli na początku naszego istnienia, odczucia i fizyczne doznania (te z wewnątrz nas) są dla nas wewnętrznym przewodnictwem. One są najpierw, a dopiero potem – gdy rozwinie się mowa – na nich nadbudowuje się to, co przekazuje nam umysł, czyli myśli w formie słów. My z tym przychodzimy na świat, dostajemy to w pakiecie pt. „życie”, i to nigdy nie milknie. To my robimy się głusi na ten głos. Głuchniemy, bo dzieją się w naszych domach rzeczy, które sprawiają, że tracimy kontakt ze swoim rdzeniem, oddalamy się od własnego centrum, zapominając, że jesteśmy czymś więcej niż tylko umysłem, logicznym myśleniem i prozą. Wczesne, bolesne doświadczenia odcinają nas od siebie samych, od tego pulsującego miejsca w nas, które jest samą esencją życia. Do tego wszystkiego dokładają się dorośli, którzy sami odcięci od swojej natury i intuicji, nie wspierają dziecięcego czucia, dziecięcego wiedzenia. Każde „ubierz się, bo jest zimno”, gdy dziecko odczuwa w ciele ciepło, „nie przesadzaj, herbata jest dobra do picia”, podczas gdy dla dziecka jest zbyt gorąca, „nie bój się” wtedy, gdy dziecko czuje lęk przed czymś nowym albo wyczuwa fałsz drugiej osoby (najczęściej innego dorosłego), to tylko niektóre komunikaty, które powtarzane wiele razy, sprawiają, że przestajemy ufać zarówno własnym instynktom, jak i niewidzialnemu głosowi z naszego wnętrza.
A potem to już się domyślacie – nawet jak ten głos przemawia do nas wiele razy dziennie, odwracamy się od niego, zawierzając innym albo np. temu, że „przecież świeci słońce, po co mi parasol?” czy „nie no, ta osoba na pewno nie chce mi wyrządzić przykrości”, mimo że w środku nasz trzewny mózg (najczęściej ten wewnętrzny kompas odczuwamy właśnie w brzuchu) zaciska się lub odczuwa inną niewygodę.
Tam, w środku, my naprawdę wiemy, co jakie dla nas jest, i naprawdę poprzez to potrafimy odbierać komunikaty innych osób, które jeszcze do nas nie dotarły (np. nie przeczytałam maila z ważną wiadomością, ale ją wyczułam) albo prawdziwe intencje tych, których słowa ubrane są w woal z miłego głosu i pozornie przyjaznych znaczeń. Wiemy, bo CZUJEMY! A to czucie to kontakt z naszym ciałem i komunikatami, które poprzez nie wciąż do nas kieruje To Większe, czego częścią przecież jesteśmy. Nieświadoma część naszej psychiki to nie przypadek, ale intencjonalnie dany nam kanał, poprzez który możemy odbierać to, co niewidzialne zarówno w naszej osobistej przestrzeni, jak i zbiorowej, której energia krąży między nami wszystkimi i przejawia się pod postacią wrażeń, myśli i obrazów.
Wierzę, że naszym zadaniem jako dorosłych, którzy niosą w sobie ignorowane kiedyś dzieci z ich wrażliwością i umiejętnością wyczuwania intencji innych osób, jest powrót do naszego prawdziwego stanu, w którym jesteśmy w stałym kontakcie z tą energią w nas, która poprzez cielesne doznania mówi do nas. Dzięki tej energii nasza wewnętrzna nawigacja działa jak należy – zarówno wtedy, gdy nie jesteśmy pewni, czy wziąć parasol z domu 😉, jak i wtedy, gdy chcemy dokonać ważnej zmiany w naszym życiu (zmienić pracę, zakończyć bliską relację, przeprowadzić się, zaprosić dziecko do naszego życia itd.).
W mojej podróży do siebie jestem już od wielu lat i jak patrzę daleko wstecz, to widzę swoje własne odcięcie od intuitywnych podszeptów i obrazów. I chociaż różnica w reagowaniu na nie teraz a kiedyś jest ogromna, to co jakiś czas nadal zdarza się, że nie biorę na serio wewnętrznego głosu. Przepraszam go wtedy i jeszcze świadomiej deklaruje swoją otwartość na zauważanie go. Tak naprawdę, to dzięki niemu jestem w sobie i w życiu tu, gdzie mam być.
Intuicja – w każdym momencie możesz zacząć do niej wracać
Jeśli odbijasz się w tym, o czym piszę, w każdym momencie możesz zacząć wracać do wewnętrznego przewodnictwa, które ma kontakt ze wszystkim co było, jest i będzie. Zastanawiasz się, jak? Drogę do niego odnajdziesz poprzez świadomy kontakt ze swoim ciałem, z jego emocjonalnymi odgłosami, wrażeniami, doznaniami i obrazami, które się w nim zadziewają. Na początek zatrzymuj się choćby na chwilę (w dowolnym momencie dnia czy nocy) i zaglądaj uważnością do swojej klatki piersiowej (czy odnajdujesz tam ciszę i przestrzeń czy może coś tam łaskocze, piecze albo uciska po rozmowie z inną osobą?), do brzucha (jest tam miękko, spokojnie i ciepło czy czujesz tam ciasny węzeł, ciężki kamień lub napięcie?), do gardła (jest luźne i otwarte czy zaciśnięte?), do swoich pleców, dłoni, głowy, miednicy, do każdego fragmentu swojego ciała. Jeśli nigdy tego nie robiłaś/robiłeś, to według mnie jest to pierwszy krok, który zaczyna zwracać Ci kontakt ze sobą. Ciało jako wysłannik nieświadomości cały czas jest otwarte na dialog ze świadomością. Gdy dochodzi do spotkania między nimi, przestajemy przegapiać wiadomości z tego czegoś w naszym wnętrzu, co podpowiada, daje wskazówki i wiedzę o tym, o czym w rzeczywistości jeszcze nie wiemy, bo np. nie odczytaliśmy jeszcze maila, który do nas wysłano… 😉