-
Wiemy, bo czujemy!
Nie wiem, który już raz wyświetliła mi się w głowie myśl, że umówionego spotkania nie będzie, a ja za nią nie poszłam. A potem czekałam o wyznaczonej porze na to spotkanie… Tych myśli i wrażeń, które przychodzą do nas tą nieuchwytną, magiczną wręcz drogą, jest wiele każdego dnia. Na pewno nie raz słyszeliście, jak ktoś mówił: „taka była moja pierwsza myśl i jej nie posłuchałam/posłuchałem!”, żałując, że zrobił inaczej. Ileż to razy wychodząc z domu, wyobraźnia podrzucała mi obraz deszczu lub zimnego wiatru, a nawet słyszałam wyraźne „weź parasol!”, „wrzuć do torby bluzę”, a ja te komunikaty ignorowałam, a potem… sami wiecie 😉 Intuicja, podszepty duszy czy wyższe prowadzenie Nie ma znaczenia, jak te komunikaty nazwiemy – głosem intuicji, podszeptami duszy czy wyższego prowadzenia. One są! Cały czas dostępne i przez nas odbierane. Dlaczego więc za nimi nie podążamy? Czemu je lekceważymy? Często są przecież tak bardzo wyraźne! Odpowiedź nasuwa mi się jedna – w którymś…
-
Dom, którego nie było
Ten wpis dedykuję szczególnie tym, którzy niosą w sobie ranę związaną ze swoim domem rodzinnym, a więc także sobie. Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam wpatrywać się w okna cudzych domów, zwłaszcza wtedy, gdy na dworze było już na tyle ciemno, że w tych domach świeciło się światło. Za czasów mojego dzieciństwa rolety i żaluzje nie były jeszcze tak powszechne jak dziś, więc z łatwością można było podejrzeć fragmenty wnętrza i zarysy domowników widzianych z ulicy. Dlaczego to robiłam? Bo potrzebowałam wyobrażać sobie, że tam, w środku, jest szczęśliwa rodzina – spokojny i opanowany ojciec, szczęśliwa, obecna mentalnie i dostępna emocjonalnie matka. Że to miejsce jest ładne – są współczesne meble, dywany i inne sprzęty. Za każdym razem, patrząc w czyjeś okna, wyobrażałam sobie, że tam jest mój dom, że tam mieszkają moi rodzice, że tam jest bezpiecznie. Wyobraźnią i sercem tworzyłam wymyślony dom, dobry dom. Nie wiedziałam wtedy,…
-
Iść za głosem duszy…
Po wielu tygodniach ciszy odezwała się moja Dusza. W ostatnim czasie wielokrotnie ze smutkiem pytałam: „Gdzie podziała się moja kreatywność, kiedy znów zrobi się na nią miejsce w moim życiu?”. Kiedy przyjęłam ten smutek i fakt, że teraz całą moją życiową przestrzeń wypełnia coś zupełnie innego, nagle do drzwi zapukała Ona – moja Dusza 🙂, przynosząc na rękach pewnej bliskiej mi kobiety temat, za którym popłynęła energia potrzebna do tworzenia. Dziś będzie o tym, jak często robimy w życiu nie to, co chcemy, to, co nie daje nam satysfakcji (albo daje pozorną, która żywi ego), to, co nie odżywia nas wewnętrznie oraz nie zasila zadowalająco naszych finansów. Czynię ten wpis, bo uświadomiłam sobie, że droga zawodowa, którą szłam przez lata, skończyła się dawno temu, a ja bojąc się z niej zejść i stanąć obiema nogami na innej, nowej, dreptałam w miejscu, trzymając się złudzenia,…
-
Oddzielona od własnej żeńskości, oddzielona od siebie
Z wyciętą maciczną mocą,oddalona od rdzenia żeńskości,zaufałam męskiemui potykając się w ciągłej szarpaninie ze sobą i życiem,wojowałam i ścigałam się z każdym dniem.Oblepiona błotem wstydu,nienawidząca siebie za to, kim jestem, próbowałam żyć.Gdybym tak dostała odrobinę zdrowej i silnej kobiecości,gdyby tak otaczało mnie wspierające męskie,dziś wystarczyłoby po prostu być… Nie dostałam zdrowej i zasilającej kobiecości. Bardzo wcześnie zrozumiałam, że to, co tą pierwszą i najważniejszą dla dziecka (szczególnie dla dziewczynki) matrycą kobiecości jest, nie daje poczucia bezpieczeństwa, stanowi zagrożenie, nieustanną deprywację moich fundamentalnych potrzeb, nie chroni, nie kocha siebie. Obraz żeńskości, jaki oglądałam, odkąd moje oczy ujrzały świat poza ciałem mojej matki, to obraz pooranej, poranionej, niezdolnej do dawania i odżywiania własną mocą żeńskości. Żeńskości pełnej niechęci do siebie samej i wstydu. Skutki doświadczania właśnie takiej kobiecości żyją we mnie od ponad 37 lat. Bardzo długo nie rozpoznawałam ich, ale kiedy tylko zwróciłam się ku nim, zaczęły się wylewać,…
-
Gdy dziecko zaufa cierpieniu
Kiedy dzieciństwo jest pełne przykrych sytuacji, doświadczeń, które nigdy nie powinny być udziałem małego dziecka (a może w ogóle człowieka), ale jednak się dzieją, to reakcja na nie bywa tak mocna, że cała reszta traci na znaczeniu.
-
Ciało – królestwo emocji. Część I – ZŁOŚĆ
Złość – królowa emocji Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie korespondencja z pewną bliską mi osobą. Jej wypowiedź przypomniała mi, jakie było moje podejście do emocji przez niemal całe życie, jaką miałam relację z emocjami, a właściwie, że tej relacji nie było… W moim domu rodzinnym dostałam dwa przekazy dotyczące emocji. Pierwszy – nie wolno czuć żadnej z tzw. złych emocji (ja nazywam je trudnymi, przykrymi lub niewygodnymi). Drugi dotyczył wyłącznie złości – jeśli pozwalasz sobie ją czuć, siejesz wokół siebie straszliwe zniszczenie, które nie jest do odbudowania. Pierwszy przekaz pochodził od mojej mamy, która od zawsze tłumiła niewygodne emocje, a drugi od ojca, który jako jedyny miał prawo w naszej rodzinie okazywać złość. Sam także jej nie czuł, nie potrafił wejść z nią w kontakt i na nią dojrzale odpowiadać. Potrafił ją jedynie kanalizować w bardzo destrukcyjny i raniący dla otoczenia sposób. I właśnie wymiana myśli…
-
Coś ze mną jest nie tak
Wiele czasu minęło, odkąd postanowiłam zwrócić się w swoją stronę i zacząć iść w kierunku moich ran, za którymi osamotnione, ale pełne światła ukryte było moje Jestestwo. Pięć lat temu, gdy podjęłam tę decyzję, byłam w ciągłym pogubieniu, niemal nieustannie będąc w totalnej niestabilności psychicznej i emocjonalnej, ale przede wszystkim żyłam w potężnym i wrośniętym we mnie przekonaniu, że jestem NIENORMALNA, że COŚ ZE MNĄ NIE TAK, że JESTEM POPSUTA i muszę właściwie wszystko w sobie naprawić. To przekonanie niczym trujący i bardzo silny korzeń wrastało we mnie przez całe życie, z każdym dniem coraz głębiej i głębiej. I mimo że dostrzegłam ten korzeń dość dawno temu, niewiele umiałam z nim zrobić. Jedyne, co znałam, to walka, więc wobec niego także ją stosowałam. Chciałam go z siebie usunąć, wyrwać siłą, ale on był zbyt mocny, a ja zbyt słaba i nieświadoma tego, że to nie jest na niego sposób. Nie wiedziałam, że wyszarpanie z siebie gwałtem czegoś, co rani i zajmuje tyle…
-
Macica – nasz pierwszy dom. Trauma prenatalna.
Jak powstaje trauma prenatalna? Kiedy wiele lat temu usłyszałam od Kamy Korytowskiej, że pierwszym doświadczeniem dla zapłodnionego jajeczka jest moment kontaktu z macicą, poczułam to w każdej swojej komórce. Nie dlatego, że byłam ciąży, ale dlatego, że w krótkiej chwili zawróciło mnie to do pamięci kontaktu z macicą mojej mamy, gdy byłam w niej zaledwie jajeczkiem. W tamtym okresie mojego życia, gdy przyszły do mnie te słowa, dopiero stałam w progu drzwi prowadzących do moich traum. Za drzwiami widziałam jedynie szarą mgłę i nie wiedziałam, że aby dalej żyć, muszę w nią wejść i bardzo powoli doświadczać na nowo bólu, który odłożył się w moim ciele, a który musiałam wyprzeć, żeby przeżyć. Od tamtej pory regularnie moja pamięć przywoływała obrazy i doznania, które nie mogły zadziać się nigdzie indziej jak tylko w moim pierwszym domu – w macicy mojej mamy. Podzielę się z Wami wszystkim, co wiem na temat związku między naszym życiem a doświadczeniami z macicznego domu. Część…
-
Gdy droga do celu jest walką
Gdy droga do celu jest walką, możesz dotrzeć do niego martwy… Gdybym sama tego nie doświadczyła, mogłabym nie dowierzać. Mogłabym dyskutować, że przecież jak chce się osiągnąć upragniony cel, trzeba się wspinać pod górę, zmagać, czasem siłować ze sobą, przekraczać siebie, by rozbijać wewnętrzne blokady, przeć niezłomnie mimo przeciwności itd. Dlaczego właśnie tak? Bo nikt mi nie powiedział, że droga do celu to przede wszystkim zaufanie. To działanie w wewnętrznej miękkości i oddanie efektu opiekuńczym dłoniom Życia – naszemu najtroskliwszemu rodzicowi. To właśnie Ono, przez niektórych nazywane Bogiem, Wszechświatem, Źródłem czy Siłą Wyższą, w każdej chwili dba o nas, swoje ukochane dzieci, by nasze pragnienia, potrzeby i dążenia spełniały się dokładnie wtedy, gdy jest ich czas i nasza gotowość na nie. Gdy droga do celu jest walką, szarpiemy się z całym światem, z samym/ samą sobą i właśnie z Życiem. Spalamy się, niejednokrotnie nadużywając siebie…
-
Odrodzona żeńskość
Uzdrowiona żeńskość Zainspirowana słowami tych, którzy nawołują, by działać, ale inaczej niż dotychczas, inaczej niż mówią nasze wielopokoleniowe skrypty, które już dawno nie służą, zabieram głos. Broniłam się z lęku przed wyrażeniem tego, w co wierzę, ale od wczoraj wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią „powiedz, wyraź to, nie zwlekaj!”. Postanowiłam dłużej nie oporować i nie trzymać przy sobie tego, co w moim (niepodważalnym dla mnie) przekonaniu jest jedyną słuszną drogą ku miłości, prawdzie i wolności na tej planecie. Kochane kobiety, przez tyle wieków byłyśmy pomijane, spychane na skraj społeczeństwa, urabiane od pierwszych dni naszego życia do tego, by służyć – głównie mężczyznom, by posłusznie podporządkowywać się męskości, która dawno temu zapomniała, czym naprawdę jest. Która uległa toksycznej deformacji, wprowadzając na ziemi wojny, konflikty, agresję, niewolnictwo, niebezpieczną rywalizację i ciągłe dążenie do postawy „więcej, więcej, jeszcze więcej, jeszcze szybciej…”. Kiedyś musiało się…