Zauważyć,
że ma się na wyposażeniu, pośród innych, także to przekonanie – że porażka to coś strasznego i za wszelką cenę należy jej unikać. Zauważyć, że, trzymając ją za rękę, obok idzie perfekcjonizm.
Uznać,
że moja zawartość to także coś, co mi nie służy, co mnie ogranicza i odgradza od życia pełnią.
Zrobić w sobie miejsce
dla dziecka, którym byliśmy lub tej części w nas, której potknięcia nie były uznane, usłyszeć ją w tych sytuacjach, gdy zamiast wsparcia i wyrozumiałości popłynęła krytyka, ocena i potępienie, czasem wpędzanie w poczucie winy pt. „ale mnie zawiodłaś, ale mnie rozczarowałeś, i co ja powiem rodzinie…”.
Poczuć
razem z tym kawałkiem nas, jak to było, jak bolało i dotykało, jak odbierało pewność siebie i podkopywało poczucie własnej wartości. Poczuć jego lęk. Ciało wszystko pamięta i pokaże, w którym miejscu i co jest zapisane.
Zapewnić,
że teraz będzie inaczej, że już ta część w nas może przestać się bać, bo my jej nie potraktujemy tak, jak kiedyś traktowano nas.
Włożyć w to miejsce
nowe przekonanie o porażkach, czyli, że pomyłki, błędy i niedoskonałości są ok i że na nich można wzrosnąć, rozwinąć się.
I tak można pracować z każdym przekonaniem, które wstrzymuje nasz wzrost, nasze poczucie swobody czy doświadczanie siebie i innych w pełni J
Tekst ten dedykuję pewnemu mężczyźnie, którego przed spełnianiem siebie blokuje lęk przed porażką, mimo że jak każdy ma bogate zasoby wewnętrzne i potencjał. Dziękuję Ci za inspirację ♡
3 komentarze
mi
Jak miło, że tak krótka rozmowa przyczyniła się do powstania tak ładnego, mądrego wpisu 🙂
Od siebie chciałbym dodać tylko, że czasem dobrze znać minusy i mieć świadomość ewentualnych konsekwencji swoich „porażek”, bo w dorosłym życiu często decyzje dotyczą kariery zawodowej albo drogi życiowej i błędy mogą mieć kluczowe konsekwencje, chociażby finansowe. Niestety nie zawsze dotyczy to klapsa za „dwóję” z egzaminu.. 🙁 Generalnie wydaje mi się, że łatwiej podejmować wszelkie próby i ryzykować porażką, mając spadochron w postaci chociażby znacznej ilości środków na koncie.. Obstawiam, że może to być nadmierna ostrożność, a nie koniecznie trauma z dzieciństwa 😉 ale mogę się mylić..
Ilona Jackowska
Dziękuję Ci za to, co napisałeś! 🙂 🙂 🙂 Tak, w dojrzałości nie chodzi o to, by rzucać się w przepaść i wtedy zastanawiać, czy na dole czeka miękki materac 😉 I zapewne jest tak, jak mówisz, że nie każda ostrożność wynika z dziecięcych zranień. Poza tym serce mamy po to, by wskazywało kierunki w życiu, a głowę od analizy i realizacji. W moim odczuciu, jeśli strach przed czymś mnie chroni i każe wybrać mądrze, to mnie wspiera. Jeśli jednak podszepty lęku ciągle blokują rękę, która wyciąga się, chcąc sięgnąć po coś nowego w życiu, to tutaj nie płynie już wsparcie, tylko ograniczenie. I wtedy z pewnością za tym lękiem coś stoi, w co warto zajrzeć. Każdy musi tutaj sprawdzić sam. Dziękuję za Twoje przemyślenia, przytulam ❤️
Ilona Jackowska
Dodam jeszcze, że za nadmierną ostrożnością też coś się ukrywa. Ważne jest, by sprawdzić, co jest jej źródłem. A może się okazać, że wcale nie należy do nas, a my niesiemy nie swoje lęki…