-
Dom, którego nie było
Ten wpis dedykuję szczególnie tym, którzy niosą w sobie ranę związaną ze swoim domem rodzinnym, a więc także sobie. Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam wpatrywać się w okna cudzych domów, zwłaszcza wtedy, gdy na dworze było już na tyle ciemno, że w tych domach świeciło się światło. Za czasów mojego dzieciństwa rolety i żaluzje nie były jeszcze tak powszechne jak dziś, więc z łatwością można było podejrzeć fragmenty wnętrza i zarysy domowników widzianych z ulicy. Dlaczego to robiłam? Bo potrzebowałam wyobrażać sobie, że tam, w środku, jest szczęśliwa rodzina – spokojny i opanowany ojciec, szczęśliwa, obecna mentalnie i dostępna emocjonalnie matka. Że to miejsce jest ładne – są współczesne meble, dywany i inne sprzęty. Za każdym razem, patrząc w czyjeś okna, wyobrażałam sobie, że tam jest mój dom, że tam mieszkają moi rodzice, że tam jest bezpiecznie. Wyobraźnią i sercem tworzyłam wymyślony dom, dobry dom. Nie wiedziałam wtedy,…