Kochane kobiety, przez tyle wieków byłyśmy pomijane, spychane na skraj społeczeństwa, urabiane od pierwszych dni naszego życia do tego, by służyć – głównie mężczyznom, by posłusznie podporządkowywać się męskości, która dawno temu zapomniała, czym naprawdę jest. Która uległa toksycznej deformacji, wprowadzając na ziemi wojny, konflikty, agresję, niewolnictwo, niebezpieczną rywalizację i ciągłe dążenie do postawy „więcej, więcej, jeszcze więcej, jeszcze szybciej…”. Kiedyś musiało się to zatrzymać, kiedyś stary porządek musiał zacząć się chwiać, by w końcu ostatecznie runąć. Nie po to, by zatriumfować mogła energia żeńska, co byłoby tym samym, co robią dotychczas treści patriarchalne, ale po to, by na zgliszczach starych struktur, mogły zacząć wznosić się nowe. Oparte na zupełnie innych zasadach, oparte na miłości, wspólnocie i widzeniu drugiego istnienia bez potrzeby zmieniania go i skrajania według własnego obrazu świata.