Macica – nasz pierwszy dom. Trauma prenatalna.
Jak powstaje trauma prenatalna?
Kiedy wiele lat temu usłyszałam od Kamy Korytowskiej, że pierwszym doświadczeniem dla zapłodnionego jajeczka jest moment kontaktu z macicą, poczułam to w każdej swojej komórce. Nie dlatego, że byłam ciąży, ale dlatego, że w krótkiej chwili zawróciło mnie to do pamięci kontaktu z macicą mojej mamy, gdy byłam w niej zaledwie jajeczkiem.
W tamtym okresie mojego życia, gdy przyszły do mnie te słowa, dopiero stałam w progu drzwi prowadzących do moich traum. Za drzwiami widziałam jedynie szarą mgłę i nie wiedziałam, że aby dalej żyć, muszę w nią wejść i bardzo powoli doświadczać na nowo bólu, który odłożył się w moim ciele, a który musiałam wyprzeć, żeby przeżyć. Od tamtej pory regularnie moja pamięć przywoływała obrazy i doznania, które nie mogły zadziać się nigdzie indziej jak tylko w moim pierwszym domu – w macicy mojej mamy.
Podzielę się z Wami wszystkim, co wiem na temat związku między naszym życiem a doświadczeniami z macicznego domu. Część rzeczy usłyszałam, część przeczytałam, ale chyba najwięcej zobaczyłam i poczułam w moich własnych powrotach do okresu sprzed narodzin.
Macica to nasz pierwszy dom.
Nie ma nic wcześniej, jeśli mówimy o życiu w kontekście materii.
Jeśli w kontekście duchowym to oczywiście tym domem jest przestrzeń pozaziemska.
Wiedza medyczna uważa, że dopiero po pojawieniu się ruchu płodu (między 6. a 7. tygodniem ciąży), maleńka istota zaczyna czuć i dzieje się to ok. 10. tygodnia życia w łonie. Ja wierzę w coś zupełnie innego, a mianowicie w to, że zapłodniona komórka jajowa, podróżując przez jajowód, by ostatecznie wylądować i zagnieździć się w macicy, już wtedy zbiera pierwsze doświadczenia. Powszechnie uważa się, że od chwili poczęcia aż do któregoś miesiąca życia nie mamy świadomości. Kto to w ogóle może wiedzieć?? A nawet jeśli jej nie ma, to jest coś innego, co sprawia, że już w pierwszych komórkach naszych kształtujących się ciał, tworzy się zapis absolutnie wszystkiego, czego doświadczamy. Tym czymś jest podświadomość, nasza cudowna księga, która spamiętuje każde wrażenie i odczucie, jakie kiedykolwiek było nam dane przeżyć.
Jeśli poczęte życie zostanie powitane przez miękką, bezpieczną i otulającą przestrzeń macicy, zostanie ono zupełnie inaczej zasilone niż to, które trafi na twarde, napięte a tym samym odrzucające maciczne dłonie. Wyobraźcie sobie obie te wersje i poczujcie to w ciele, jak inne są to doświadczenia.
Jeśli ten pierwszy dom, którym jest macica to miejsce nieprzyjemne i nieprzyjazne chwilowo lub trwale, tworzą się warunki do powstania traumy, która staje się traumą bazową, pierwotną, a która nie rozpoznana i nie uleczona woła echem do końca życia.
Trauma prenatalna – jak rozpoznać, że się jej doświadczyło się?
Może zabrzmi to mało konkretnie, ale to się po prostu czuje. Nawet jeśli to poczucie jest rozmazane, trudne do uchwycenia świadomością, co jakiś czas pojawia się i daje o sobie znać. Natomiast uczuciem, które leży u podstaw takiej traumy (choć oczywiście u innych traum także) jest lęk. Jest to taki lęk, jaki może odczuwać tylko istota, która w całości jest bezbronna. Według mnie jest to bardzo zwierzęce odczucie. Ten lęk idzie z nami wtedy przez resztę życia, a do niego przyklejają się kolejne przerażające i bolesne doświadczenia.
Następną rzeczą, która wskazuje na przeżycie wczesnej traumy mogą być przekonania, które często nieuświadomione pływają pod powierzchnią świadomości, wołając:
Nie mam prawa tu być.
Nie mam prawa żyć.
Nie zasługuję na życie.
Życie mnie nie chce.
Nie powinno mnie tu być.
Żeby zebrać zasilające i pozytywne wrażenia, przebywając w macicy, musi ona być odbierana przez nowo powstałe życie jako miejsce przychylne, bezpieczne i wspierające. W przypadku, gdy pamięć życia w niej to poczucie odrzucenia i izolacji, poczucie zagrożenia i lęku, doznanie samotności i wyobcowania, tym, co naznaczy nasze istnienie będzie odwrotność wewnętrznego osadzenia i zaufania do życia.
Bardzo pomocna w skontaktowaniu się z traumą pierwotną jest wiedza na temat tego, jakich emocji i stanów psychicznych doświadczała nasza matka przed i w czasie ciąży. Jeśli jest jakakolwiek szansa na zdobycie tych informacji, to będą one bardzo cenne. Wiem, że nie zawsze matki chętnie dzielą się swoją historią, co wynika z różnych przyczyn – mogą niewiele pamiętać, mogą mieć wyparte pewne stany lub być ich zupełnie nieświadome albo po prostu mogą czuć lęk związany z wyjawieniem swoich osobistych przeżyć, mogą się bać odsłonięcia i potępienia za myśli i emocje, jakie im wtedy towarzyszyły. Stąd nie zawsze uzyskanie jakiegokolwiek wglądu jest możliwe. Ja moją mamę pytałam wielokrotnie i wprost o wiele rzeczy, a prowadziło mnie przeczucie i to ono tak naprawdę zadawało pytania i ono weryfikowało, czy słyszę prawdę.
O co możesz spytać matkę lub inną osobę, która w tamtym czasie była blisko niej?
Jak się czuła w ciąży?
Czy pamięta swoją reakcję na zorientowanie się, że spodziewa się dziecka?
Jaka była jej pierwsza myśl w związku z tym?
Jak zareagowały inne, bliskie jej osoby?
Czy czuła lęk, niepokój, złość czy spokój i zaufanie?
Czy chciała mieć dzieci czy był to wynik jakichś nacisków z zewnątrz, wynik losu czy powszechne przekonania dotyczące konieczności posiadania dzieci?
Jakich ciąż doświadczyła jej matka, czyli Twoja babka?
Jakiego własnego porodu doświadczyła Twoja matka?
Czy bała się porodu, straty dziecka itd.?
Czy miała wsparcie, czy czuła się samotna i opuszczona?
W jakiej atmosferze dokonało się poczęcie?
Czy okresowi sprzed poczęcia i ciąży towarzyszyły jakieś trudne zdarzenia, sytuacje?
Wiem, że to może nie być łatwe – ani dla Ciebie, by takie pytania zadać, ani dla Twojej matki, by na nie odpowiedzieć. Warto jednak je zadać, nawet gdyby miały pozostać bez reakcji lub gdyby miała popłynąć nieprawdziwa odpowiedź. Ja wierzę, że tego drugiego nie ma się co obawiać, bo Ty – jako osoba, która przeżyła przykre stany w okresie prenatalnym – bardzo dobrze wyczujesz, czy płynie prawda czy fałsz. Pomoże Ci w tym Twoje ciało, które zweryfikuje, czy to, co słyszysz jest historią faktyczną czy zabarwioną pięknymi kolorami.
Trzeba pamiętać też o tym, że stany mentalne i emocjonalne naszych matek wcale nie musiały wyrażać treści typu „nie chcę tego dziecka”, ale to, co się w nich zadziewało, tak mogło zostać przez nas odebrane, gdy byliśmy w macicy. W tym przypadku i w przypadku każdej innej traumy nie jest ważne, jak coś wyglądało obiektywnie, tylko to, jak zostało przez nas subiektywnie odczute.
Co, jeśli nie ma możliwości zdobycia informacji na temat ciąży Twojej matki z Tobą?
Jeśli jednak dotarcie do wiedzy na ten temat nie jest możliwe z różnych powodów, ale Ty to przeczuwasz (nawet jeśli umysł szuka argumentów przeciw i wątpi), idź za tym, zacznij tam zaglądać. Możesz to zacząć robić samodzielnie, dając się prowadzić odczuciom w ciele i napływającym obrazom np. podczas medytacji czy techniki wizualizacji. Możesz też iść do kogoś, kto towarzyszy innym w procesach leczenia traum i przeprowadza ich przez nie. Ja do okresu macicznego wracałam kilka razy – samodzielnie i z pomocą innych osób. Dzięki temu pamięć z tamtego czasu została przetransformowana, a macica, która najpierw pokazywała mi się jako zagrażająca, zupełnie czarna i żarłoczna, potem zmieniła się w miękką, przytulną i wspierającą przestrzeń, w której pojawiło się światło i bezpieczeństwo. Dzięki temu mogłam wejść w kontakt z moją macicą, która okazała się być całkowicie przeze mnie odrzucona i potępiona. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że prawdopodobnie przez całe życie dokonywałam projekcji mojej traumy prenatalnej na własną macicę. Ale o tym może innym razem…
Przez całe życie miałam poczucie, że nie mam prawa żyć. Wiele razy to głęboko wyryte doznanie podważałam, uważając, że coś sobie wymyślam, wmawiam, że może robię z siebie ofiarę. Przyszedł jednak taki moment, że ono coraz częściej wydawało swój ryk i dawało o sobie znać w bardzo trudnych stanach psychicznych i emocjonalnych. Przez wiele lat moja droga powrotu do siebie biegła przez różne przestrzenie podnoszące wibracje, czyli pozytywną duchowość, radykalne wybaczanie, odcinanie przeszłości, czucie tylko przyjemnych emocji a zwalczanie tych tzw. złych. W moim przypadku to nie przyniosło żadnej zmiany, najmniejszej ulgi. Sprawiało natomiast, że tonęłam w wewnętrznych mrokach coraz głębiej. Gdy trafiłam w Internecie na Magdalenę Szpilkę, a później na wiele podobnie czujących osób, nagle okazało się, że mam wybór, że to, czego trzymałam się wcześniej, nie jest jedyną opcją. Na dodatek opcją, która u mnie nie działa, która wycina ze mnie wszystkie te fragmenty, które zostały dotknięte traumą, zarówno tą wczesną, jak i tą, którą wypełnione było moje dzieciństwo spędzone w przemocowym domu. Zawsze będzie we mnie wdzięczność dla tych wszystkich osób, które mówiły „masz prawo tam zajrzeć, to cię wyzwoli”.
Dzisiaj ja mówię do Ciebie – im więcej bólu w Tobie na co dzień, tym większa trauma za nim jest ukryta. Ty, jako osoba dorosła, możesz, a nawet masz prawo, odsłonić to, co przez lata było schowane w Twoich głębinach. Tam jest wyzwolenie. Naprawdę.
Życzę Ci otwartości na kontakt z tym, co od początku Twojego istnienia czeka na objęcie
i Twoją świadomą obecność ❤️
Zapraszam do przeczytania wpisu Dziecko – podświadomość kobiety w ciaży i obejrzenia filmu Trauma porodowa – jak narodziny wpływają na nasze życie…